czwartek, 18 czerwca 2015

Zastanawialiśmy się nad imieniem, pytałam Zosia czy Maja. Zosia wygrała. Gdy tak siedziałam w domu wymyśliłam, że wspólnie z mama coś uszyjemy dla małej Kruszynki<3
Nasz wygląda troszkę inaczej, miał zawisnac na ścianie w pokoju dziecka, ale łóżeczko stało się lepszym rozwiązaniem :-D 
Ważyłam coraz więcej coraz trudniej było mi się poruszać a ciuchy robiły się coraz mniejsze. 
Niedługo przed tym była 18-stka mojeej psiapsi, dobrze się bawiłam a małej odpowiadały głośne dźwięki. Patrząc przez pryzmat czasu nigdy bym go nie cofnela. Mam przy sobie dwie Najukochańsze osoby, wspaniałe przyjaciółki i kumpli... 
Zrobiliśmy zakłady ile mała będzie ważyć i mierzyć. Z niecierpliwością czekaliśmy aż wszystko się wyjaśni. 
Przybywały kolejne kilogramy, a ja przy końcu zaczęłam się ruszać, oj było ciężko. 
Na głowie miałam zamówienie wózka, zbliżającą się przeprowadzkę i kompletowanie ubranek. 
Czas mijał powoli, a jak tak już chciałam mieć poród za sobą. 
Mój K. mnie rozpieszczał haha przychodził z reklamówka słodyczy które znikały szybciej nisz się pojawiły. 
Minął sylwester, cały styczeń i nadal czekałam. Zrobiliśmy mały wypad do Karpacza, było pięknie. Oczywiście nie wspominam tu o moim poruszaniu się, bo spałam jakby ważyła 100kilo a trochę mi do tego brakowało. 
No i w końcu Przeprowadzka której strasznie nie mogłam się doczekać. Boże.... Pakowanie skąd tyle Rzeczy. Kto to widział mieć tyle szmat. Ohh 
Pierwsza noc za nami w nowym mieszkaniu. Jakoś to było, dziwnie ale było l. Ważne, ważne że razem. 
Coś dziwnego zaczęło się dziać, w dole brzucha zaczęłam czuć dziwny ucisk. Toczyły skurcze przepowiadające. Czułam, że poród zbliża się wielkimi krokami. Torba juz stała spakowana. 
Termin miałam na 7 kwietnia. 2 kwietnia była ostatnia wizyta. Lekarz powiedział, że mogę nie urodzić w terminie i przez cesarskie cięcie z powodu krótkiego spojenia. Szósty dzień kwietnia, mój K. wyszedł z domu bo niefortunnie coś stało się z autem. Poczułam dziwny ucisk w dole brzucha. Poszłam do toalety i nagle zobaczyłam ze kawałek czopu odpadł. Trochę się przeraziłam. Zadzwoniłam do mamy wszystko jej powiedziałam, i zadzwoniłam do mojego K. 
Usłyszałam dzwonek do drzwi, to była mama z siostra, która nasiala mi paniki. Szybko szybko szybko.... Siostra zadzwoniła na pogotowie zapytać co robić i co się dzieje, okazało się ze rodzę. Po chwili przyjechał mój K. i byliśmy w drodze do szpitala. I ta cała nędza papierologia. Ehh skurcze miałam już co 3 minuty. Z minuty na minutę bolało coraz bardziej



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz